Forspoken – Czy WARTO? Opinia
- Paveł
- 1.02.2023
- 0

Od razu na starcie zaznaczę iż nie jest to zwykła recenzja. To po prostu szczera do bólu opinia na temat Forspoken. Zwykle jeśli jakiś tytuł mi się nie podoba, to po prostu go nie nagrywam, nie recenzuje, bo szkoda czasu.
W przypadku Forspoken jest zupełnie inaczej. Mam totalnie mieszane uczucia. Ten artykuł piszę po około 14 godzinach gry, po przejściu głównego wątku fabularnego i wielu misji pobocznych.
O czym jest Forspoken?
To pewnie większość z Was już wie, ale w skrócie… . W grze wcielamy się w postać kobiety o imieniu Frey, która mieszka w Nowym Jorku. W dziwnych okolicznościach trafiamy do magicznej krainy Athia, z której będziemy musieli się wydostać.
Przy okazji nauczymy się nieco magii, jak również poznamy historię naszej przeszłości. Przyjdzie nam się zmierzyć z wieloma potworami i nadzwyczaj potężnymi Tantami. Na tym może poprzestanę, aby nie chlapnąć czymś z fabuły.

Gra jest krótka i drewniana…
TAK – gra jest epicko krótka jak na RPG. Główny wątek fabularny przeszedłem w około 6-7 godzin. Można wręcz powiedzieć, że go przebiegłem… Może zacznijmy od początku.
Zaraz po premierze, przed wydaniem pierwszego patcha, który nieco poprawił grafikę i parę innych kwestii, gra była wręcz drewniana (nie mówię, że dalej tak nie jest). Graficznie nieco odbiegała od zrzutów ekranu, trailerów, totalnie miałem wrażenie, że gram nie na PS5, tylko PS4 kilka lat wcześniej.
Dialogi, scenki, animacje są „nieco” drewniane. Sztywne momentami jak cholera. Stąd w pewnym momencie część dialogów zacząłem pomijać, bo nie wnosiły kompletnie nic sensownego, zabierały tylko mój czas i wręcz usypiały.
Do tego z początku postać ma „upośledzone” poruszanie się, jak i nie zna zbyt wiele czarów. Dostanie się gdzieś, wyżej, czy wyjście z dziury może przyspożyć nieco problemów.
Jako, że wybrałem poziom łatwy, to nie przejmowałem się statystykami postaci, czy szukaniem lepszych szat, wzorów na paznokcie… . To nie żart – wzór na paznokciach bohaterki ma wpływ na staty postaci.

Nie trzeba walczyć!
Ze względu na cenę gry, postanowiłem zmusić się do jej przejścia i… Okazało się, że nawet nie trzeba walczyć z wrogami, których napotykamy. Scenka, zbliżenie na przeciwników, którzy na mnie biegną… Zrobiłem to… Olałem ich, pobiegłem dalej w kierunku bossa. Ci odpuścili, kolejna scenka, kolejni przeciwnicy… To samo… Przebiegłem tak łącznie ponad 4 km na walkę z bossem nie atakując praktycznie nikogo!
Tak – można w ten sposób przejść większość gry, czyli maraton do głównych zadań, omijając wiele walk i przeciwników. Nie jestem z tego dumny, ale gra na początku naprawdę nie jest zachęcająca.
Świetne zakończenie…
Oczywiście nie będę wam spoilerować, ale zakończenie było świetne. Zupełnie inne animacje, scenki. Nad samym zakończeniem się postarali. Mam wrażenie, że chyba najpierw zrobili zakończenie, a później szybko dorobili resztę gry.
No i teraz zaskoczenie. Skończyłem grę po około 6-7 godzinach przebiegając ją, a jednak finalnie mam już 14 godzin w grze… . Otóż kolejne 7 godzin okazało się już znacznie przyjemniejsze. Eksploracja postaci ze wszystkimi głównymi czarami oraz umiejętnościami parkour to naprawdę czysta przyjemność.
W dalszym ciągu planuję grać, eksplorować, wykonywać misje poboczne oraz odkrywać nowe wzory na paznokcie, czy szaty.
Do tego są do zebranie magiczne koty… Ale bez spoilerów!
Podsumowując
Mam naprawdę mieszane uczucia co do tej gry. Może niektórym z Was spodoba się ten tytuł od samego początku. Musicie się liczyć jednak z tym, że być może gra oprócz ponad 3 stówek będzie wymagała wydania tych 6-7 godzin czasu na przelot przez fabułę, aby jak w moim przypadku dopiero móc rozpocząć przyjemną cześć rozgrywki…